27 kwietnia 2014

Śpiewać każdy może... tylko gdzie?

Od kilku lat polskie stacje telewizyjne zasypują nas różnymi programami typu talent-show. Po sukcesie "Tańca z gwiazdami" i "You can dance", gdzie połowa kraju masowo zaczęła zapisywać się na kursy tańca, przyszło zapotrzebowanie na śpiewanie. Sama brałam udział w castingach do czterech tego typu programów, tak więc miałam możliwość dowiedzieć się jak to tak właściwie wygląda "od kuchni".


Może zacznę od mojego pierwszego spotkania z telewizją, a mianowicie programu "Od przedszkola do Opola". Jak większość z nas sobie przypomina, program ten był skierowany do dzieci w wieku od 5 do 12 lat, które prezentowały piosenki danego artysty. W wieku 5 lat wystąpiłam tam z piosenką "Gdy mi ciebie zabraknie" z rep. Studia Buffo, a dokładniej musicalu "Do grającej szafy grosik wrzuć". Byłam malutka i pewnie to moi rodzice byli bardziej zaangażowani w mój występ niźli ja sama, ale zanim udało mi się uczestniczyć w nagraniach, musiałam pozytywnie przejść casting, na który pojechałam do Wrocławia... i z którego nie pamiętam nic ;) Jednak uważam, że to był bardzo dobry program dla dzieci, bo w następnych latach zrezygnowano z castingów ogólnopolskich i dzieci zostawały wybierane na podstawie nagrania video. W sumie udało mi się wystąpić trzy razy w tym programie i za każdym razem miałam wielką frajdę z tego, że po kilku tygodniach mogłam zobaczyć swoją twarz w telewizji. Żałuję, że zdjęto go z ramówki Telewizji Polskiej. Może wtedy w innych programach mielibyśmy mniej dzieci, dla których wielkie produkcje są po prostu nieodpowiednie. Poniżej link do mojego pierwszego występu w "Od przedszkola do Opola":


p.s. odkrywam sekret telewizji - w tych wielkich pudłach na koniec programu naprawdę były prezenty dla uczestników - klocki, zabawki, lalki, puzzle, przybory szkolne i różne inne. A jednego z tych dużych misiów mam do dzisiaj w domu :)

Po latach postanowiłam sprawdzić swoje siły w castingu do programu "Szansa na sukces". Już jako mała dziewczynka oglądałam co niedzielę pana Wojciecha Manna, który losuje utwory, a potem pyta "taśma z linią czy profesjonalna?". Moja ówczesna pani instruktor dała mi znać, że w Poznaniu są przesłuchania na które koniecznie powinnam pojechać. Oczywiście niezastąpieni dziadkowie zapakowali mnie w samochód i od rana staliśmy w kolejce pod poznańskim studiem TVP, żeby mogli posłuchać jak śpiewam. Kolejki duże, czasu mało. Każdy prezentował się po kilkanaście sekund i to było ich "być albo nie być". Myślę, że nie udało mi się tylko dlatego, że po prostu byłam jeszcze za młoda. 14 lat to chyba troszkę za wcześnie jak na taki program, chociaż przypomnijmy sobie Ewę Farną czy Georginę Tarasiuk... no właśnie. Na drugi i ostatni casting pojechałam razem z moimi koleżankami z zespołu stosunkowo niedawno, bo 3 lata temu. Nie dostałyśmy się na nagrania do Warszawy... bo krótko po castingu zrezygnowano z dalszej emisji "Szansy na sukces", nad czym ubolewam do dzisiaj, gdyż był to świetny program, dzięki któremu mieliśmy możliwość poznania takich artystów jak Justyna Steczkowska, Anita Lipnicka, Katarzyna Cerekwicka... czy nawet Donald Tusk śpiewający kolędy ;)

Kolejnym wyzwaniem, którego się podjęłam był pre-casting do programu "Mam talent", to była druga albo trzecia edycja, już dokładnie nie pamiętam. Też istne szaleństwo, też kochani dziadkowie jako moje wsparcie, też Poznań. O 6:00 rano pod hotelem już można było zobaczyć mały tłum, który zwiększał się z każdą godziną. Ok. 10:00 pojawiła się ekipa produkcyjna, nagrywano wstępy do programu, ludzie krzyczeli "Mamy talent!", "Poznań ma talent!" i tym podobne. Z racji tego, że zjawiłam się stosunkowo wcześnie, do środka weszłam jako jedna z pierwszych, wypełniłam ankietę, w której oprócz danych personalnych zadawano pytania o hobby, marzenia, sposób wydania 100 tysięcy i takie tam. Ankietę oddałam, dostałam numerek i zaprowadzono mnie do pokoju oczekiwań. Mimo szybkiego przybycia, przesłuchano mnie po 6 godzinach. Zaśpiewałam zwrotkę i refren "Listen" Beyonce, po czym mi przerwano i powiedziano słowa, których chyba nikt nie lubi "oddzwonimy do pani". Nie oddzwonili. Może i dobrze, bo po kolejnych edycjach widzę, że to nie był program dla mnie. Zdecydowanie.
tadaaaam! ;)
Ostatnim przystankiem był pre-casting do "Must be the music - tylko muzyka" w Poznaniu. Tak właściwie to pojechałam na niego dość spontanicznie, sama, rano, pojawiłam się w hali MTP, nauczona poprzednimi castingami też udało mi się wejść do środka w miarę szybko, chyba najszybciej, bo po dwóch godzinach stałam już przed stołem przy którym siedziały osoby z produkcji (jeśli ktoś jeszcze nie wie - na pre-castingach nie ma jurorów, których widzimy w telewizji). Zaśpiewałam "Who you are" Jessie J, zwrotkę i refren z podkładem, później podkład wyciszono i resztę piosenki zaśpiewałam a'capella. Zadano mi kilka pytań o rodzicach, moich planach na przyszłość (byłam przed maturą) i podziękowano mi. Czekałam na telefon... i jak widać nadal takiego nie otrzymałam. Jednak nie byłam tym ani zaskoczona, ani też nie przestałam śpiewać. Poniżej link do "Who you are" w moim wykonaniu :)

Wracając do tematu - na chwilę obecną swoich wokalnych sił można spróbować w programach "Mam talent", "X-factor", "Must be the music" i "Voice of Poland". Który bym teraz wybrała? Zdecydowanie ten ostatni. Trenerzy kompletnie nie wiedzą czego się spodziewać. Nie oceniają człowieka po wyglądzie albo po tym jak zachowuje się na scenie, liczy się tylko głos. I to on jest decydującym czynnikiem tego, czy przejdziesz dalej. Podoba mi się również to, że nikt nic za śpiewającego nie zrobi. Trzeba się starać, wnieść coś od siebie i dopiero wtedy otrzymasz wsparcie. Atmosfera jest bardzo przyjemna, zarówno wśród trenerów jak i uczestników, widać to między innymi na facebooku, gdzie jest stała interakcja między nimi, a widzami. Prowadzący nie nudzą (Marika - love ya!), a ja sama nie raz wzruszałam się przy wielu wykonach. Dlatego oczekujcie informacji o kolejnych przesłuchaniach w Warszawie. Kto wie, może i ja się na nich pojawię? ;)

Ściskam, Grel.

2 komentarze:

  1. Fajnie, że brałaś udział w tylu castingach. Zawsze to jakieś doświadczenie i niezapomniane wspomnienia :) "Od przedszkola do Opola" namiętnie oglądałam jako dziecko i swego czasu nawet chciałam tam wystąpić, ale raz, że w życiu bym nie przeszła, bo śpiewanie moją mocną stroną nigdy nie było :P a dwa, że okropnie, panicznie, przeraźliwie boję się publicznych wystąpień :D Ale oglądałam zawsze i zastanawiałam się nad tymi ogromnymi pudłami :) "Szansa na sukces" była programem kultowym, Wojciech Mann - cudowna postać, no i wiele naprawdę ogromnych sław, które zaistniały dzięki temu programowi. Obecnie produkcji muzycznych nie oglądam, co jest spowodowane głównie brakiem telewizora, ale nawet jak jestem w domu to jakoś mam przesyt. Nie powiem, od czasu do czasu mogę obejrzeć odcinek, dwa. Ogólnie uważam, że takie programy to świetna sprawa, wielu ludzi w ten sposób się wybiło, zostało zauważonych. Tobie również życzę wielu sukcesów! Pozdrawiam!
    www.takamojaparanoja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa i życzenia :) Też czasem mam troszkę dość tych wszystkich programów, bo wydaje się, że kolejne edycje niektórych robione są już na siłę - no ale to moja subiektywna opinia ;) Również pozdrawiam, Grel.

      Usuń