Muszę Wam się do czegoś przyznać - zakochałam się. Na zawsze, na zabój, śmiertelnie... chociaż może ten ostatni epitet nie bardzo pasuje do tego, z czym chciałabym się z Wami podzielić. A może wręcz przeciwnie?
"Gwiazd naszych wina". Książka i film. W moim przypadku najpierw film, potem książka (chociaż jestem zwolenniczką odwrotnej kolejności), ponieważ fenomen tego zjawiska jakim niewątpliwie jest historia Hazel i Augustusa nie pozwolił mi na przeczytanie lektury przed obejrzeniem filmu (rezerwacje w bibliotece na kilkanaście osób naprzód mówią same za siebie).