13 lutego 2012

Sherlock Holmes: Gra Cieni

Mówi się, że sequele filmów są gorsze i nie powtarzają sukcesu pierwszej części. Na szczęście wyjątki potwierdzają regułę i do takich wg mnie należy Sherlock Holmes: Gra Cieni. Guy Ritchie udowodnił, że nie brakuje mu pomysłów na zekranizowanie kolejnych przygód londyńskiego detektywa, a „nowy Sherlock” trzyma nas w napięciu od początku do ostatniej (jakże zaskakującej) minuty.


Akcja rozgrywa się rok po zakończeniu akcji poprzedniego filmu. Jest 1891 r., dr John Watson (Jude Law) lada moment bierze ślub, a Sherlock Holmes (Robert Downey Jr.) wiedzie z pozoru ciche i spokojne życie. Z pozoru, gdyż w rzeczywistości, będąc na granicy lekkiej psychozy, stara się rozwiązać największą zagadkę swojego życia. Wszystkie tropy prowadzą do jednej osoby, jaką jest profesor James Moriarty (Jared Harris). Jego nazwisko brzmi znajomo? Tak, pojawił się już w pierwszej części filmu, jako tajemnicza, anonimowa postać. W sequelu staje się on głównym czarnym charakterem, którego inteligencja i geniusz zła stanowią poważną konkurencję dla duetu Holmes&Watson.



Musze przyznać, że Robert Downey Jr. jest moim idolem od dawna, więc nie jestem w jego kwestii do końca obiektywna ;) Ale ze spokojnym sumieniem mogę stwierdzić, że jako Sherlock po raz kolejny był fenomenalny (Jude Law jako Watson również)! W 2009 roku, gdy obejrzałam pierwszą część filmu, zastanawiałam się, czy coś może ją przebić. Owszem, uczynił to „Sherlock2”. Tamten film był doskonale wyważony, rozwiązywaliśmy z głównymi bohaterami zagadkę, wędrując po nitce do kłębka. Akcja była przemyślana, statyczna, dająca wiele do myślenia. Gra Cieni jest z kolei dynamiczna, wiele w niej niespodziewanych zwrotów akcji, Holmes i Watson wraz z grupą wędrownych Cyganów przemierzają pół Europy, podążając śladami Profesora. To film z gatunku tych, podczas których grzechem jest odwrócenie wzroku choć na moment – możemy stracić wówczas coś niezwykle istotnego. Akcja jest równoważona przez doskonały humor – osoby, które widziały film na wspomnienie haseł „Watson i dudy” czy też „Holmes i kucyk” wybuchają szczerym, niepohamowanym śmiechem.



Na temat Sherlocka Holmesa mogłabym pisać dużo i szczegółowo, lecz po co odbierać innym przyjemność z oglądania? Ten film trzeba koniecznie zobaczyć samemu! Byłam na nim w kinie 2 razy i… I REGRET NOTHING! Czekam z niecierpliwością na wydanie go na DVD, aby zasilił moją kolekcję, stając na półce koło pierwszej części : ) Polecam, polecam, polecam!

Pisklu

2 komentarze:

  1. Chyba się na to wybiorę do kina, brzmi ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie!! te 2 hasła przywołują uśmiech i poprawiają automatycznie humor!! :Pi tez nie moge sie doczekać na wydanie DVD, mimo, że widziałam ten film:P fakt! obaj byli fenomenalni:P

    OdpowiedzUsuń