28 lipca 2013

11h z życia Tratwy... KARTUZY! :)

Jak wiadomo Tratwa uwielbia podróżować i odwiedzać różne ciekawe miejsca. Tym razem 2/5 składu wyruszyło w kierunku Kartuz. Trzeba przyznać, że pogoda dopisała, a nawet przesadziła z ilością słońca i wzrostem słupka rtęci w termometrze. Całe szczęście, że w PKSie relacji Elbląg – Gdańsk była klimatyzacja, inaczej jedna z nas dojechałaby wyglądając mniej więcej jak... Nie chcecie wiedzieć. Żeby było śmieszniej, wczoraj (27.07) rozpoczął się Jarmark Dominikański w Gdańsku, a w Krynicy Morskiej radiowa Jedynka organizowała koncert. Jakby nie patrzeć od obwodnicy Elbląga aż do Nowego Dworu Gdańskiego ciągnął się przepiękny sznureczek zbudowany z 95786328957362497 samochodów. Na szczęście kierowca wpadł na genialny plan jak ominąć korek. Tym sposobem podróż trwała tylko godzinę i 20 minut, a nie 2h(jak nie więcej...). Po drodze można było cieszyć się widokami zza okna PKSu.



Wysiadłam z PKSu i ruszyłam w stronę KFC, by spotkać się z Pittą. Następnie udałyśmy się na Jarmark Dominikański poobczajać co w tym roku oferują nam straganiki. Jak zwykle można kupić biżuterię, przyprawy, ciuchy i masę innych pierdółek. Po spacerze zaszłyśmy na kebaba, by zapchać żołądki na resztę dnia. Misja została zakończona powodzeniem. Później udałyśmy się do samochodu, by ruszyć w stronę Kartuz.

Pokonanie trasy zajęło nam 45minut. Następnie trochę pobłądziłyśmy i trafiłyśmy na parking. 


Wysiadłyśmy z "karocy", ogarnęłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę miejsca, w którym miało odbyć się Święto Kartuz. Po drodze porobiłyśmy kilka zdjęć, bo nie sposób było przejść obok takich widoków obojętnie :)







Po spacerze nareszcie trafiłyśmy na "wyspę". Na miejscu zastałyśmy całkiem sporą scenę, kilka budek z jedzeniem, napojami, alkoholem, zabawkami itd.




Oczywiście nie pojechałyśmy tam ot tak, bo nam się nudziło. Podróż miała na celu odwiedziny pewnego człowieka, który jest mistrzem w swojej profesji. Dzięki niemu występy gwiazd są jak zwykle magicznie oświetlone i nadają im charakter. Czas wolny spędziliśmy na pogaduszkach o życiu, filozofii i środowisku... Ahahahaha, a tak na serio to jak zwykle było wesoło i sympatycznie :)
A przed Wami tajemniczy przyjaciel Tratwy w pracy.


W międzyczasie trafiłyśmy do budki, w której można było zakupić sorbet. Wczorajsza pogoda wręcz zmuszała do zakupu tego napoju.

Czas uciekał, powoli było trzeba się żegnać i zbierać do Gdańska, by zdążyć na PKS do domu. W drodze powrotnej zwróciłyśmy uwagę na maskotkę, która towarzyszy Dominice w każdej samochodowej wycieczce. Czyż nie jest On podobny do Roberta Motyki z Kabaretu Paranienormalni?

Droga powrotna jak to zwykle bywa jest 100razy krótsza, ponieważ... NIE WIEM CZEMU XD W każdym razie Pitta dodała gazu, a ja zaczęłam ją dopingować w jeździe, by zdążyć na PKS, który miał odjechać beze mnie. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem i dotarłyśmy na miejsce 5 minut przed odjazdem. Pittcie należą się brawa i duuuuże piwo za wyścigi oraz parkowanie życia :))


(zdjęcie robione w drodze powrotnej)

Sponsorem wycieczki był modny Sprite.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz